"Ech... Ty moja ..." !67
x 100
Jaki jest czas najgorszy a
może najlepszy na śmierć ?
Takie pytanie, takie ogarnia mnie zamyślenie
Czy latem w upalny dzień ?
czy w jesienny chłodny deszcz ?
Czy może lepiej po cichu
konać w ciemnościach ?
Z dala od bliskich, poza domem,
bezbarwnie w szarościach
- Z resztą, co za różnica,
gdy już wiesz, że przyszła pora.
Śmierć nie jest wybredna,
nie wybiera pomiędzy roku porami
Panoszy się jak bezwzględna
dama, między nami - śmiertelnikami.
Bo cóż my możemy, gdy z góry
życie ukartowano nam szare
W pijanych wizjach, na scenie życia, odgrywamy role zmyślane.
W blaskach świateł sukcesów,
byle z dala, byle dalej od ciemności
Byle nie stracić tej
zuchwałości, którą może zmyć jedna kropla deszczu..
No właśnie, było to dawno,
pamiętam jak zmoczony deszczem
A była to ... niech sobie
przypomnę ..., no tak, późna jesienna
pora,
Szedłem drogą, w gęstym
lesie, w mrocznych ciemnościach
Wracałem do domu, sam,
pośród ogromnych drzew, wystraszony na śmierć.
I nie dziwcie się, bo wtedy wszystko można
sobie wyobrazić, wymyślić
Stworzyć obłędne obrazy i
zbłądzić na zawsze w nieskończonej odchłani szarości
Ale nie dla mnie te
wątpliwości, te zmory, niepewność jutra w bezdusznej szarości
Nie dla mnie parasol
pomiędzy głową a chmurą chroniący przed deszczem
To wszystko to tylko, tak
mniemam, mary nieuzasadnione, zmyślone
Najważniejsze, nim będzie za
późno, nim padnie słowo kluczowe, zastanowić się w porę
Czy warto w lęku czekać, z
myślą zwlekać i drżeć ze strachu na myśl na cios śmiertelny
Czy lepiej w blasku -
naprzeciw ciemności
No cóż, skoro taka moja
filozofia o blaskach życia i jego ciemnościach
To nie dziwcie się, że
wszystko co kruche, nietrwałe widzę w szarościach
Może tam gdzieś, a wierzę że
coś takiego jest, będzie kolorowo po śmierci
Będę biegać jak dziecko, po
kałużach ze złotych deszczy
I każdy dzień będzie jak ta
nasza wymarzona jesienna złota pora.
Tak to widzę, tak myślę i
tak piszę zamyślony w rozmyślaniu.
Wiem, że wiecie, więc nie
ukrywam że to wszystko zostało zmyślone
Że ten strach przed śmiercią
i te lasy a w nich stwory w ciemnościach
Mogą nie robić na Was
większego wrażenia, ale na każdego w końcu przyjdzie pora
No bo pomyśl, zwłaszcza
jesienią w mokrej, chłodnej, mglistej szarości
Gdy, huragany, powodzie,
chmurne niebo okryje peleryną z piorunów i z deszczy
Łatwo się dostać, oczywiście
przypadkiem w ramiona śmierci
TORNADO
No i cóż śmierci Ty
moja, i o Tobie ma wizja zmyślona
W szeleście deszczu,
cierpliwie czekasz ukryta w ciemnościach
Tulisz mnie szarym spojrzeniem, i czekasz na znak, że już pora.