Lary, Penaty i Jens.
Niech będzie pochwalony ten,
który przed nią staje, na chwilę zamyślony,
Niech będzie zbawiona,
ta dusza w pierworodnym grzechu uwięziona.
Niech będą uzdrowieni,
ci co błądzą, pyszni, głupotą upojeni,
Niech wreszcie odpoczną
zagubieni, zmęczeni ludzcy Anieli.
Na skraju lasu, starowinka kapliczka
na chwałę Maryi zbudowana,
Ot, ławeczka, polanka,
a na daszku krzyż i ten którego na świat wydała.
Przed deszczem u stóp ich się chowamy
- ja, mokry ślimak, owady.
Spoglądamy na siebie bez słowa,
ot, taka modlitwa zbiorowa.
Niech dni będą jak złożone Ci kwiaty,
kolorowe, jak łąka pachnąca,
Niech domowe ognisko, za sprawą kadzidła
w miłości trwa bez końca.
Niech dary z owoców, jagód i miodu
nie dadzą nigdy zaznać głodu,
Niech zdrowia nie zabraknie,
miłosierdzia i urodzajnego w plony roku.
No i cóż, mija ostatni w Zwierzyńcu pleneru dzień,
Były motyle, Czarcie Pola, beztroskość
i rzek odwieczny bieg.
Były gwiazdy, anioły,
i ten poczciwy, obłożony złomem Jens ...,
Ten to potrafił ...
Niech będą zawsze z nami, Lary, Penaty i Jens.